UZDROWIENIE MICHAŁA BARTOSIAKA
Cudem, który zyskał rozgłos w kraju i za granicą w okresie międzywojennym, było uzdrowienie 14 sierpnia 1929 r. sparaliżowanego 53-letniego Michała Bartosiaka. Pisała o tym prasa w kraju, jak również we Francji, Włoszech i w USA.
Michał Bartosiak wyjechał w 1920 r. do Francji w poszukiwaniu pracy. Wkrótce potem doznał tam całkowitego paraliżu kończyn dolnych. Po czterech latach leczenia we Francji stan chorego uznano za nieodwracalny i wysłano pacjenta z powrotem do Polski.
Bartosiak przebywał w szpitalu w Gdańsku, gdzie lekarze potwierdzili jego wcześniejszą diagnozę i skąd odesłali go do przytułku dla kalek w Gostyninie (ówczesne woj. warszawskie). Siostra Irena Nestorowiczówna, tamtejsza przełożona, pisała:
„Czołgał się stale na desce, nogi miał sztywne i zupełnie martwe, kropli krwi trudno się było w nich dopatrzeć, czucia nie miał – można było igłą kłuć, bólu żadnego nie czuł”.
Zachowanie chorego w gostynińskim przytułku było bardzo naganne: Bartosiak uważał się za socjalistę, bluźnił i szydził z rzeczy najświętszych. Niejednokrotnie trzeba było nawet wzywać z jego powodu policję.
Jednak w kwietniu 1929 r. nastąpiła w zachowaniu pacjenta radykalna zmiana, prawdopodobnie pod wpływem snu. Michał Bartosiak niespodziewanie powiedział:
„Proszę siostry, ja chcę się poprawić i życie swe stanowczo odmienić!”.
I rzeczywiście, zaczął żyć pobożnie, naprawiając dotychczasowe zgorszenia i budując innych swoim przykładem. Wiele się modlił i dwa razy w tygodniu pościł o suchym chlebie. Równocześnie usilnie prosił, żeby wysłać go do Częstochowy, ponieważ był przekonany, że wróci stamtąd zdrowy.
Bartosiak przyjechał do tego miasta 13 sierpnia. Na noc umieszczono go w noclegowni blisko dworca, a o godz. 3:30 wyruszył na Jasną Górę, czołgając się na swojej desce.
Pierwszej Mszy św. wysłuchał z głębokim nabożeństwem, błagając Matkę Bożą o uzdrowienie, ale nie odczuł żadnej ulgi. Rozpoczęła się druga Msza św. W jej trakcie chory powtarzał w kółko z przejęciem:
„Matko Najświętsza Cudowna Częstochowska, uzdrów mnie!”,„Ucieczko grzesznych, ratuj!”,„Uzdrowienie chorych, okaż miłosierdzie!”.
I oto w czasie przeistoczenia jakaś niewidzialna siła uniosła chorego, który stanął na własnych nogach! Wróciło do nich życie i siła. Na widok tego ewidentnego cudu powstał krzyk; ludzie płakali i wielbiąc Matkę Bożą, tłumnie cisnęli się do uzdrowionego.
Przed swoim powrotem, już o własnych siłach, do Gostynina Michał Bartosiak złożył w jasnogórskiej zakrystii zeznanie o swym nagłym uzdrowieniu. Siostra Irena napisała wówczas w liście do ojców paulinów:
„Wzruszenie jest nader silne między ludźmi. Wszyscy kalecy wybierają się do Częstochowy. Nawet Żydzi biją się w piersi, mówiąc:»Wielki Bóg katolicki«”.
Tego rodzaju cudów, do wybuchu II wojny światowej, zanotowano 268.(źródło https://milujciesie.pl/cuda-matki-bozej-z-jasnej-gory.html)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz